Spotkanie z Babą Jagą
- Magdalena Wasilewska
- Jan 24
- 2 min read
Są w nas nieskończone przestrzenie, światy do odkrycia, kosmiczne wymiary. Jest i prawda, która ujawnia się w tym, co obecne, bliskie, materialne, a którą czasem trudno dostrzec albo trudno przyjąć. Bywa, że droga do niej prowadzi przez to, co ukryte, tajemnicze, jakby tylko okrężną drogą przez leśny gąszcz i inne światy można było dojść do tego, co już jest. Z głębokich chaszczy wydobyć to, co pierwotne, żywe i transformujące. Opowieść jest dla mnie czymś na kształt wskazówki w takiej podróży. Kierunkowskazem prowadzącym do wirującego domku, stojącego na jednej nóżce w środku lasu i spotkania z tym, za czym, jak mi się zdaje, wszyscy tęsknimy.

Pierwszy raz, bardziej świadomie, ale z pewnością nie całkiem, wybrałam się w taką podróż, kiedy byłam w pierwszej ciąży. Poczułam transformującą moc opowieści. Była to zmysłowa wędrówka. Czułam jakby coś mnie wzywało. Dziś wiem, że to coś ma ziemię za paznokciami, długie, opadające na twarz włosy, węszy nosem, kiedy zawiewa wiatr albo zaczyna padać śnieg, nasłuchuje pohukiwania, kukania, klangoru, ryku i drapania. Miewa wzrok, który widzi daleko i przenikliwe spojrzenie do wewnątrz. Uwielbia miękkość mchu, chropowatość kory i leżenie w trawie. Nie zapomniałam tamtego doświadczenia tak zupełnie, ale dałam się udomowić. Przez wiele lat mój ogień przygasał, nie zgasł jednak zupełnie, coś we mnie walczyło o przetrwanie, pragnęło życia, przynależności do psychicznej rodziny. Całkiem niedawno, po długiej wędrówce, spotkałam swoją Babę Jagę, choć podczas tamtego spotkania jeszcze o tym nie wiedziałam. Zmylił mnie jej wygląd. Zmyliła chatka. Jeśli potraktować Babę Jagę metaforycznie nie tylko jako osobę, a proces, to dotarłam do końca jakiegoś ważnego etapu, lecz nie łudzę się, że to koniec wędrówki, nie. Otrzymałam jednak coś, czemu przez chwilę zaprzeczyłam, a co dopiero teraz nieśmiało rozpoznaję (Baba Jaga lubi to słowo) jako dar. Uczę się o to dbać. Czuję się jak Wasylisa wracająca do domu przez las. Dziewczynka, która spotkała się z surowością i bezwzględnością świata, musiała pożegnać to, co zbyt dobre, zbyt grzeczne, uładzone, naiwne. Zauważyć wreszcie zarówno twórczą, jak i destrukcyjną moc. Wciąż nie wiem, co Baba Jaga zobaczyła wtedy we mnie.

Fot. Manny Librodo
Kiedy Jaga ocierała usta z tłuszczu z potrawki, Wasylisa stanęła obok.
- Na co się tak gapisz? - warknęła Baba-Jaga.
- Czy mogę cię o coś zapytać, babciu? - odezwała się Wasylisa.
- Pytaj - rozkazała Baba-Jaga - ale pamiętaj, jeśli za dużo wiesz, to za szybko się zestarzejesz.
Idąc za wskazówką z baśni “Mądra Wasylisa” Clarissy Pinkoli Estés, godzę się z tym, że mogę nie otrzymać odpowiedzi. Nie będę dopytywać - przynajmniej na razie, nie chcę się zestarzeć. Za to w tym, co się wydarza, uczę się rozpoznawać i troszczyć o to, co najbardziej cenne we mnie. Po to właśnie podróżuję do wymiarów śnienia, baśnienia, opowieści - odnajduję i przynoszę cząstki swojej własnej historii - tej przeszłej i tej, która stanie się. Im więcej podróżuję, tym mam większe pragnienie poznawania siebie i tworzenia. Stało się to w moim życiu niezbędne. Jest formą opieki nad wewnętrznym ogniem.

Ogień. Podróż na Kaszuby z Renatą.
Stary Młyn, Amalka, lato 2024. Fot. Magdalena Wasilewska




Zdjęcia lasu są mojego autorstwa, zaś inspiracją dla wpisu jest praca z baśniami oraz językiem symboli i metafor na studiach Baśnie jako terapia holistyczna. Nowy paradygmat, które uczą jak można korzystać z baśni i opowieści w procesie terapeutycznym, rozwojowym i transformacyjnym.


Comments